środa, 3 lipca 2013

Dzwon topielców

Dzwon topielców


     Podobno w Noc Świętojańską wody Wisły rozstępują się i na powierzchnię wypływa pęknięty dzwon topielców, a usłyszeć go można aż do północy. 

     Cała historia rozpoczyna się przy kościele sióstr Norbertanek i sięga już XIII wieku, kiedy Tatarzy najeżdżali Kraków. 
Klasztor był doszczętnie zniszczony przez Tatarów, później pożar, przebudowany pełnił rolę murów obronnych miasta, aż w końcu znów stał się miejscem dla sióstr Norbertanek. 


Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie (ss. Norbertanek)



Według legendy, kościół Norbertanek znajdował się na szlaku handlowym, a przy samym klasztorze cumował prom. Trudne warunki pogodowe sprawiły, że pewnego dnia lina nie wytrzymała naporu wiatru i prom odpłynął z prądem Wisły. Siostry mimo szczerych zamiarów, nie zdąrzyły zbudować ani sprowadzić nowego promu. Jednej nocy kupcy ścigani przez Tatarów musieli rzucić się w nurt wody, probując ratować swoje życie. Zginęli i Tatarzy i kupcy, z wyjątkiem jednego. Ten, który przeżył, w ramach dziękczynienia za ocalenie życia kupił dla kościoła dzwon. Okazało się, że zakupiony dzwon jest pęknięty. Znany w Krakowie ludwisarz jeszcze dwa razy próbował odlać dzwon zamówiony przez kupca, ale wszystkie próby okazały się daremne. Dzwon zawsze był pęknięty. Mimo to, dar ze skazą zawisł nad klasztorem i codziennie, dziesięciokrotnym uderzeniem, wzywał siostry na modlitwę za dusze topielców. Po jakimś czasie Tatarzy zerwali dzwon i utopili w Wiśle. 

Klasztor sióstr Norbertanek to miejsce pełne tradycji i legend. Jest kolebką zwyczajów charakterystycnych dla Krakowa na przykład Emaus- coroczny odpust w Poniedziałek Wielkanocny, pochód Lajkonika, w oktawę Bożego Ciała lub coroczna procesja Arcybractwa Męki Pańskiej.


Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie (ss. Norbertanek)

Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie (ss. Norbertanek)


Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie (ss. Norbertanek)


Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie (ss. Norbertanek)

Kościół św. Augustyna i św. Jana Chrzciciela w Krakowie (ss. Norbertanek)


piątek, 14 czerwca 2013

Park Jordana - wypoczynek i sport między posągami


Park Jordana




           Park Jordana zaprasza do siebie głównie poprzez 21,5 ha zieleni, zdrowej i zadbanej natury. Łączy w sobie miejsce na wypoczynek i relaks dla starszych, place zabawy i rozrywki dla dzieci oraz obszar sportowy, dla młodzieży. W Parku z powodzeniem można spędzać swój wolny czas na rozrywce, jednocześnie pozostając w klimacie patriotycznym. Spacerując alejkami, co kilkadziesiąt kroków podziwiać można popiersia słynnych Polaków.  



Kopernik, Kościuszko, Skłodowska - Curie, Krasiński, Mickiewicz, Matejko i 38 innych popiersi zasłużonych Polaków nadaje szczególny charakter temu miejscu. Jest to największa w Polsce galeria tego typu, na świeżym powietrzu. 

Sam Park powstał po wystawie rolniczo - przemysłowej w 1887 r. Wtedy to zasadzono drzewa, splantowano tereny, aby stworzyć miejsce dla rekreacji dzieci i młodzieży. Wszystko zostało zniszczone po drugiej wojnie światowej, kiedy Niemcy zdewastowali Park. Popiersia zostały uratowane przez Kazimierza Łuczywo, który wykradł je i przechowywał w swojej pracowni. Po wojnie znowu znalazły się na właściwych miejscach, w odnowionym już Parku.  Codziennie setki Krakowian spędza wolny czas korzystając z atrakcji w nim dostępnych. 

Zagadkowa jest wschodnia strona Parku, tzw. Oleandry. Niewielu ludzi, nawet często odwiedzających Park, wie czym właściwie one są.

Nazwa pochodzi od teatrzyku ogródkowego, który swego czasu funkcjonował na tamtym terenie. Oleandry to zarośla, hodowane kiedyś w donicach, zdobiące park, a zimą przechowywane w teatrzyku. 
Jednak, jak na Kraków przystało, tutaj również kryje się pewna tajemnica. Oleandry posiadają też inne znaczenie. Dla ówczesnych zwierzynieckich andrusów były szczególnego rodzaju gęstwiną, porastającą brzegi Wisły i Rudawy, gdzie "załatwiano" kryminalne porachunki lokalne. Były to miejsca dogodne dla afer i awantur. 
Te same zarośla miały też przyjemniejszy sens. Oleandry były strefą dla przeżywania miłosnych uniesień, lokalizacją na utajnione spotkania zakochanych. 

Kraków na każdym kroku skrywa swoje sekrety. 
Jeszcze tak wiele przed nami. 


Park Jordana

Park Jordana

Park Jordana

Park Jordana

Park Jordana



poniedziałek, 27 maja 2013

Obwarzanek (dlaczego) krakowski

        

Obwarzanki i precle w Galerii Krakowskiej

W mieście na każdym kroku można spotkać charakterystyczną niebieską budkę z obwarzankami i preclami krakowskimi. W centrum widuje się po kilku sprzedawców na jednej ulicy. Mimo to interes kręci się jak najlepiej. 


Wiadomo, że obwarzanek jest tradycyjnym produktem regionalnym. Historia jego wypieku w Krakowie sięga XIV wieku, wtedy to pierwsze obwarzanki jadała królowa Jadwiga. Prawdopodobnie nieoficjalnie był wypiekany już wcześniej. Internet podaje informacje, że początkowo obwarzanki można było piec jedynie w okresie Wielkiego Postu i według ściśle określonej kolejki.

Dlaczego jest to regionalny produkt krakowski?
Odpowiedź spodziewałam się znaleźć w niebieskich budkach w okolicy rynku. Jednak żaden  z zaczepionych przeze mnie sprzedawców nie potrafił mi powiedzieć nic, oprócz: "pani na rogu pracuje dłużej, ona będzie wiedziała". Tymczasem geneza obwarzanka jest prosta. Jan Olbracht wydał przywilej zezwalający na wypiek i sprzedaż produktu tylko piekarzom krakowskim i tylko w tym mieście.

Obwarzanki często są mylnie nazywane preclami, jednak różnią się od siebie kształtem. Precel jest cieńszy i ósemkowy. Smak również ma inny.
Receptura wypieku od wielu lat jest przekazywana z ojca na syna, jednak trudno uwierzyć aby przetrwała około 6 wieków w niezmienionej formie.

Obwarzanki smakują i będą smakować, ale to chyba nie jest zasługa przepisu, a samej nazwy "obwarzanek krakowski", atmosfery jaka powstała wokół tego wypieku, jego historii oraz ceny przystępnej dla każdego.

Obwarzanki krakowskie



Sprzedawca obwarzanków



Obwarzanek krakowski

Obwarzanki krakowskie

wtorek, 21 maja 2013

Kocham Polskę za : Kraków





Jakiś czas temu w Krakowie trwała akcja "kocham Polskę za...", podczas której na placu przy Galerii Krakowskiej wystawiono ogromną tablicę, na której można było napisać za co tę Polskę tak kochamy. Pomysłów było całe mnóstwo, ale szczególnie często powtarzała się jedna odpowiedź: KOCHAM POLSKĘ ZA KRAKÓW. 

Wiadomo, że w jakimś stopniu, przez wpisujących się przemawiał lokalny patriotyzm, ale przecież mieszkańcy miasta to tylko pewien niewielki procent przechadzających się po placu ludzi, reszta to turyści, przejezdni, goście.

Kraków był, jest i będzie uważany za serce Polski. To miasto ma w sobie coś wyjątkowego i czuje to każdy, kto chociaż raz miał okazję przejść po ulicach przesiąkniętych historią, spacerować bulwarem wzdłuż Wisły czy spędzić emocjonujący wieczór na Kazimierzu. Kraków ma niepowtarzalny klimat, którego nie da się zapomnieć. Szczególnie ludzie wrażliwi i romantyczni wpadają w krakowska pułapkę. Będąc tutaj czują, że znaleźli swoje miejsce na Ziemi.

Kraków wciąga, zachwyca, oczarowuje po czym nie pozwala o sobie zapomnieć. Skrywa całe mnóstwo tajemnic, które chce się odkrywać. 
Dobrze jest żyć w Krakowie.


ul. Poselska

Salwator

Wawel